czwartek, 29 marca 2012

Kajakowy Szlak Konwaliowy, czyli aktywnie i z rozmachem

Czy są wśród was fani aktywnego wypoczynku, w trakcie którego zdecydowanie da się zmęczyć? Jeżeli tak, z pewnością nie pogardzicie szlakiem turystycznym, który nie tylko pozwoli wam na dobry trening, ale jednocześnie umożliwi oglądanie wspaniałych, malowniczych i ciekawych miejsc w naszym kraju.

Takim właśnie szlakiem jest Kajakowy Szlak Konwaliowy, który jest znany każdemu fanatykowi kajakarstwa i sportów wodnych. Wszystko zaczyna się w Przemęciu, wsi w województwie wielkopolskim i kończy również tutaj. Trasa liczy w sumie około 37 kilometrów, a śmiałkowie w trakcie jej trwania pływać będą w sumie na 19 jeziorach.
Według ekspertów od szlaków wodnych, ten Konwaliowy jest jednym z najbardziej malowniczych i, co za tym idzie, atrakcyjnych dla turystów.

Powodem tego są piękne jeziora oraz miejscowości, przy których leżą, które z kolei odznaczają się dużymi walorami krajoznawczymi. W trakcie wyprawy największymi atrakcjami są kontakt z naturą, a także wielki spokój, jaki towarzyszyć nam będzie podczas pokonywania kolejnych kilometrów na jeziorach. Wypłyniecie więc na jeziora takie jak Przemęckie Małe, Błotnickie, Przemęckie Duże, Olejnickie, Górskie, Wieleńskie, Trzytoniowe, Breńskie, Białe, Miałkie, Lincjusz, Brzeźnie, Zapowiednik, Dominickie, Wielkie, Małe oraz Boszkowskie.

Warto dowiedzieć się o szlaku więcej, chociażby po to, aby posiadać wiedzę odnośnie dogodnych miejsc do wodowania. Takim jest np. Jezioro Wieleńskie, gdzie znajduje się plaża miejska czy Lincjusz. W pewnych miejscach trzeba również przenosić kajaki – w drodze do Dominic (ok. 2,7 km) kilkaset metrów nieco później, co jednak nie stanowi wielkie przeszkody. Poza tym nie ma większych niedogodności, choć warto uważać na suszę, która może niekiedy dać się nam we znaki. Według turystów podążających tym szlakiem, najbardziej atrakcyjnymi momentami na nim są spływy z Boszkowa do Błotnicy oraz z Błotnicy do Wielenia. Warto zwrócić większą uwagę na Wyspę Konwaliową, na której znajduje się rezerwat przyrody. Oczywiście po drodze znajduje się wiele mostów drogowych, na których nie ma najmniejszych problemów z wodowaniem kajaka.

wtorek, 27 marca 2012

Historyczna turystyka na Szlaku Zamków Piastowskich

Bogactwo zamków w naszym kraju jest wręcz niesamowite, a najpiękniejsze z nich rokrocznie odwiedzane są przez rzesze turystów. Nic więc dziwnego, że powstają specjalne szlaki turystyczne, na których aktywny wypoczynek idealnie można połączyć z pragnieniem zdobywania wiedzy. Jednym z najbardziej popularnych nie tylko w Polsce, ale i w Europie, jest Szlak Zamków Piastowskich, oznaczony kolorem zielonym. Znajduje się on na Dolnym Śląsku i liczy ponad 130 kilometrów, więc jego pokonanie nie będzie wielkim problemem.

Przygodę rozpoczynamy na Zamku w Grodnie, położonym w południowej części Gór Wałbrzyskich. Jego położenie jest niezwykle malownicze, a efekt podwaja leżące u jego stóp jezioro. Był on swojego czasu największym zamkiem na Śląsku, a z jego historią wiąże się wiele legend, m.in. o pojawiającej się regularnie na dziedzińcu zjawie – Białej Damie. Ponadto miała znajdować się tutaj tajemnicza skrzynia, otoczona polem minowym, o czym czytać można w literaturze o ukrytych skarbach świata… Aktualnie znajduje się w nim muzeum, w którym podziwiać można eksponaty znalezione tutaj po wojnie lub wypożyczone z wałbrzyskiego muzeum.
Z Grodna podążać należy przez kolejne miejscowości, takie jak Zagórze Śląskie, Złoty Las, Modliszów, Pogorzała, Witoszów Lubiechów, aby… dotrzeć do Wałbrzycha.

Znajduje się tam wspaniały Zamek Książ, który w naszym kraju jest mniejszy tylko od tych w Malborku i na Wawelu. Wybudowany pod koniec XIII wieku raczy turystów swoją potęgą i wieloma skrywanymi zabytkami. Warto obejrzeć wszystkie budynki zespołu zamku, park, a także romantyczną ruinę, która zadziwia kształtem. Kolejnym miejscem jakie odwiedzimy, jest Zamek Cisu z XIII wieku w dolinie Czyżynki. Leży on 3 kilometry od Książa i dzięki temu staje się coraz bardziej popularny, mimo że nie utrzymał się w tak dobrym stanie. Tereny te znane są również z obfitego występowania… grzybów.

Szlak prowadzi nas dalej przez Chwaliszów, Pietrzyków, Kłaczynę, aż do trzech znajdujących się w niewielkiej odległości od siebie zamków – Świny, w Bolkowie oraz Niesytno. Pierwsze dwa miały być ze sobą połączone podziemnym przejściem, choć nigdy nie zostało to udowodnione. Zamek Świny jest jednym z najstarszych na szlaku i aktualnie jest własnością prywatną. Z kolei ten w Bolkowie to potężny obiekt z charakterystyczną wieżą z dziobem. Niejednokrotnie był wykorzystywany w filmie, przeciwnie do tego z Płonina, który również prezentuje się całkiem efektownie.

Po przejechaniu przez kolejne miejscowości trafimy do Jeleniej Góry, gdzie w dzielnicy Sobieszowa znajduje się Zamek Chojnik, zbudowany na przełomie XV i XVI wieku. Jego położenie na szczycie góry w Karkonoszach sprawia, że prezentuje się bardzo okazale, a jego obronne przeznaczenie do dzisiaj budzi wielki respekt wśród turystów. Z Jeleniej Góry warto wyruszyć do schroniska Perła Zachodu, skąd niedaleka droga do Siedlęcina. Choć nie jest to najbardziej efektowne miejsce na szlaku, zobaczyć można tu Wieżę Rycerską z 1314 roku.

Ostatnimi punktami na trasie, w których koniecznie trzeba się zatrzymać to Wleń i Grodziec, gdzie zresztą kończy się szlak. W tej pierwszej miejscowości znajduje się obronna budowla w gotyckim stylu, której długo nie można było zwiedzać ze względu na osuwanie się gruzu. Inaczej jest w przypadku zamku usytuowanego we wsi Grodziec – częściowo odrestaurowany, prezentuje się bardzo okazale. W trakcie podążania Szlakiem Zamków Piastowskich, warto zatroszczyć się o nocleg – po drodze mnóstwo jest miejscowości, gdzie baza jest na tyle rozbudowana, aby znaleźć coś dla siebie. Sam szlak to wspaniała okazja na aktywny wypoczynek, szczególnie dla fanów turystyki zabytkowej…

sobota, 24 marca 2012

Ciekawa forma wypoczynku – biegi przełajowe

Wielu ludzi utożsamia wypoczynek z leżeniem plackiem na plaży i kąpielą w ciepłym morzu. Tymczasem form wypoczynku (także wypoczynku aktywnego) jest całe mnóstwo, wśród których bardzo dużą popularnością cieszą się takie, w których trzeba mocno się napocić. Bo wypoczynek dla ciała można wiązać z wysiłkiem, o czym przekonują biegi przełajowe. Wywodzą się z orientacyjnych gonitw żołnierzy, którzy dzięki temu łatwiej odnajdywali się na polu bitwy. Jak to możliwe, że każdy z nas może traktować bieganie w lesie (do tego nierzadko z przeszkodami) jako formę wypoczynku?

Zacznę może od tego, że sformułowanie „każdy z nas” jest dosyć niefortunne. Owszem, może każdy, ale nie każdy da radę. Warto przed wybiegnięciem w teren potrenować kondycję, aby czerpać z biegu przyjemność – w przeciwnym wypadku będzie to prawdziwa katorga. Biegi odbywają się na różnych dystansach, w zależności od kategorii wiekowej. Te najkrótsze liczą kilometr, zaś długie to nawet ponad 8 kilometrów. Nie trzeba oczywiście brać udziału w organizowanych zawodach, ale samodzielnie wybrać się do lasu.

Jednak przed biegiem, oprócz wytrenowania, trzeba również pamiętać o dostarczaniu organizmowi odpowiednich ilości węglowodanów oraz wody. Szczególnie ten ostatni składnik jest bardzo potrzebny, zwłaszcza gry słońce wyraźnie daje o sobie znać. Konieczne jest również zadbanie o własne bezpieczeństwo, bowiem bieg może zakończyć się kontuzją. Szczególnie na nieznany teren warto zabrać ze sobą telefon oraz kompas i mapę – wtedy nie będzie żadnych problemów z powrotem do domu.
Biegać można nie tylko wiosną i latem, ale również zimą. W każdym przypadku trzeba zatroszczyć się o odpowiednią odzież. Tutaj naprzeciw fanom ekstremalnych i aktywnych form wypoczynku wychodzą producenci odzieży termoaktywnej, która odpowiednio chłonie wilgoć i nie prowadzi do nadmiernego pocenia się organizmu.

Warto dodać, że biegi przełajowe przeznaczone są dla osób bardziej ambitnych, bowiem stawiają trudniejsze warunki od tych zwykłych. Nic jednak nie daje takiej przyjemności jak zmęczenie się wśród pięknych leśnych terenów – wbrew pozorom jest to wypoczynek dla organizmu, bowiem wytrenowany oznacza zdrowy.

czwartek, 22 marca 2012

Porady dla turysty – jak prać odzież termoaktywną

„Oddychająca odzież”, z której korzystają sportowcy, jak również fani aktywnego wypoczynku, potrzebuje pieczołowitej konserwacji. Składają się na nią materiały, które nie są bardzo wytrzymałe jeśli chodzi o pranie i mogą dość łatwo ulec uszkodzeniu. Warto więc, zaopatrując się już w odzież termoaktywną, wiedzieć jak, za pomocą czego i jak długo prać ją oraz czyścić. Dzięki poniższym radom, każdy z was będzie mógł cieszyć się swoją specyficzną odzieżą przez długi czas.

Absolutną podstawą związaną z praniem takiej bielizny, jest czytanie metek. Tutaj producenci zawsze podają w jakiej należy prać temperaturze, a musicie wiedzieć, że nie zawsze jest ona identyczna. Prać należy najlepiej w szarym mydle, bowiem wszelkiego rodzaju proszki oraz płyny do prania (w tym wypadku niebezpieczeństwo jest mniejsze) mogą sprawić, że tkanina straci swoją zdolność odprowadzania wilgoci. Wypadałoby w przypadku prania w szarym mydle, zaopatrzyć się w tarkę, dzięki której łatwo usuniecie jego resztki z materiału. Nie poleca się wszelkiego rodzaju zmiękczaczy. Biorąc pod uwagę fakt, że zazwyczaj bielizna tego typu jest tylko przepocona, nie potrzeba do prania wysokich temperatur – zazwyczaj jest to przedział 30-40 stopni Celsjusza i bardzo rzadko zdarza się temperatura wyższa.

Inaczej sytuacja wygląda w kwestii wełny – tutaj temperatura prania jest zazwyczaj stosunkowo wysoka (60 st. Celsjusza). Warto zrezygnować z wirowania, a wielu ekspertów doradza, aby bieliznę termoaktywną prać ręcznie. Wtedy istnieje najmniejsze ryzyko zniszczenia tkaniny.

Wiele nowoczesnych pralek posiada również specjalne programy, które mocno ułatwiają pranie użytkownikom. Np. program sport idealnie nadaje się do prania termoaktywnej odzieży. Dla osób, które cenią sobie długotrwałość tkanin i wolą nie ryzykować, na rynku oferują się producenci tworzący specjalne preparaty do prania bielizny tego rodzaju. Są one jednak często drogie i po prostu nie opłaca się w nie zaopatrywać.

wtorek, 20 marca 2012

Jak dobrać gogle na narty i snowboard?

Uprawiając jakikolwiek sport ekstremalny, konieczne jest zabezpieczenie się przed ewentualnymi kolizjami, które przecież są wpisane w tę formę aktywności. Tak jest np. w przypadku narciarstwa oraz snowboardingu, gdzie zarówno wyczynowcy, jak i osoby aktywnie wypoczywające na stoku, powinni posiadać narciarskie gogle. Choć jest to dość szczegółowy element osprzętowania narciarskiego, jest całkowicie niezbędny – chroni przed promieniowaniem słonecznym, urazami mechanicznymi oraz wiatrem powstającym w trakcie szybkiej jazdy. Jak dobrać odpowiednie gogle?

Najważniejszym ich elementem, na jaki należy zwrócić uwagę, jest liczba soczewek w goglach, chroniąca nasze oczy. Na rynku możemy znaleźć wiele różnych modeli, które posiadają inną ich liczbę. Oczywiście najmniej wskazane są gogle z jedną warstwą – choć są zazwyczaj stosunkowo tanie, nietrudno o ich pęknięcie. Co najmniej dwie soczewki sprawią, że jazda będzie bezpieczniejsza. Niezwykle ważna jest również kwestia koloru owych soczewek – chodzi tutaj o przepuszczalność światła, która może być mniejsza lub większa, w zależności od filtra. Białe soczewki nie nadają się do dziennej jazdy i przeznaczone są przede wszystkim do korzystania w nocy. Posiadając złote, używajmy ich w pochmurny dzień, podobnie jak żółtych, ale tutaj wystarczy lekkie zachmurzenie. Idealne do jazdy w dzień, gdy świeci słońce, są gogle brązowe, zaś czarne wykorzystuje się podczas bardzo silnego promieniowania słońca, np. podczas wspinaczek. Warto zaopatrzyć się w gogle, które posiadają oznaczenie UV400 – chronią one nasze oczy przed każdym rodzajem promieniowania.

Wybór gogli to istotna kwestia, a kupno niewłaściwych narazi nas nie tylko na dodatkowe koszty, ale także możliwość odniesienia urazu oczu. Dobrym pomysłem jest zaopatrywanie się w gogle znajdujące się w zestawie z kaskiem – dzięki temu cała nasza twarz będzie idealnie zakryta. Nie sugerujcie się specjalnie wyglądem gogli i kasku, bowiem najważniejsze w tej kwestii jest bezpieczeństwo. Za dobry sprzęt nie szczędźcie również gotówki.

czwartek, 15 marca 2012

Fanie aktywnego wypoczynku – noś bieliznę termoaktywną!

Każdy, kto prowadzi sportowy tryb życia, lubi aktywną turystykę lub jazdę na nartach czy motorze, potrzebuje odpowiedniego ubioru, które zapewni komfort, wygodę i należyte ciepło. Jednym z bardzo istotnych elementów garderoby tego typu jest bielizna termoaktywna, która nadaje się do sportów wyczynowych, ekstremalnych lub po prostu dla osób, które dużo czasu spędzają na zimnie. Jest to bielizna produkowana ze specjalnych materiałów, mających zdolność odpowiedniego odprowadzania potu i pary wodnej, co chroni skórę przed niskimi temperaturami.

Zakłada się ją pod ubrania wierzchnie (mogą to być zarówno bokserki, koszulka, jak i spodnie) i najlepiej, gdy jak najdokładniej przylega do ciała.
Pytanie jaką wybrać bieliznę termoaktywną jest dość trudne, bowiem wszystko zależy od gustów i rozmiarów potencjalnego użytkownika. Po pierwsze bielizna taka posiada różne rozmiary, a po drugie różnoraką grubość. Dzieli się ją przede wszystkim ze względu na to, jak bardzo utrzymuje ciepło. Mamy więc bieliznę cienką, która nie zapewnia komfortu cieplnego, ale znakomicie odprowadza wilgoć – nadaje się przede wszystkim dla tych, którzy wykonują ciężką pracę fizyczną i nadmiernie się pocą. Bielizna średnia pod tym względem jest najbardziej uniwersalna – z jednej strony daje odpowiednie ciepło oraz dobrze odprowadza wilgoć. Gruba z kolei przeznaczona jest np. do pobytu w górach, gdzie dodatkowo nie ma wielkiego wysiłku fizycznego – zapewnia duży komfort cieplny, ale odprowadzanie wilgoci jest w tym przypadku stosunkowo słabe.

Podczas wyboru odpowiedniej dla siebie bielizny termoaktywnej, musicie zwrócić także uwagę na to, jak przylega do ciała – nie może być zbyt obcisła, ani przewiewna – to już kwestia znajomości własnych rozmiarów i dopasowania bielizny do nich. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest zakup różnych rodzajów bielizny, zarówno cieńszej, jak i grubszej. Pierwsza będzie doskonała do aktywnego wypoczynku latem, natomiast gruba ochroni nas przed zimnem podczas pójścia np. na stok narciarski. Bielizna sportowa to kwestia kilkudziesięciu złotych, w zależności od tego, jaką partię ciała pragniemy osłonić.

wtorek, 13 marca 2012

Dla fanów sportów ekstremalnych – czym jest chicken loop?

Człowiek jak wiadomo jest stworzeniem inteligentnym i, co za tym idzie, bardzo pomysłowym. Nic więc dziwnego, że co jakiś czas pojawiają się nowe nowinki technologiczne, które pozwalają np. uprawiać wymyślne sporty ekstremalne. Nie inaczej jest w przypadku coraz bardziej popularnego kitesurfingu, czyli w skrócie surfowaniu po wodzie, w którym do pomocy wyczynowca jest specjalnie skonstruowany rodzaj latawca. Niezwykle ważnym oprzyrządowaniem, bez którego skuteczne uprawianie tego sportu byłoby niemożliwe, jest chicken loop. Cóż to takiego?

Jest to specjalna linka, która łączy trapez trzymany podczas surfowania z tzw. kite’em, dzięki czemu można bardzo łatwo regulować kąt natarcia latawca. Chcken loop połączony jest mocną linką, ale nie ma najmniejszego problemu z odczepianiem się od latawca, w razie np. niebezpieczeństwa związanego z falami. Chicken loop został skonstruowany nie tylko dla wygody, ale i dla bezpieczeństwa – dzięki swojej konstrukcji nie zsunie się w żadnym wypadku z trapeza, co mogłoby się zdarzyć podczas całkowitego nienaprężenia linki. To wymyślne urządzenie zostało skonstruowane specjalnie dla latawców czterolinkowych, które jeszcze jakiś czas temu nie były popularne. Częściej używano dwulinkowych, ale okazało się, że kitesurfing w obecnej formie jest dużo bardziej wygodny, bezpieczny i wcale nie traci na walorach swojego przeznaczenia, czyli szybkości i możliwości wykonywania wspaniałych ewolucji. Zresztą stąd właśnie pochodzi nazwa – „chicken out”, czyli przestraszyć się, było stosowane wobec osób, które wolały korzystać z latawców czterolinkowych w czasach ich mniejszej popularności. Teraz to żaden wstyd, czemu nie można się dziwić…

Jeżeli pragniecie mocnych wrażeń i uwielbiacie aktywny wypoczynek, warto byście zapoznali się z tematyką kitesurfingu. To wspaniałe emocje połączone z możliwością przyjemnego spędzenia czasu. Ten sport ekstremalny można uprawiać zarówno w słodkowodnych akwenach, jak i na morskich wybrzeżach (popularny na Bałtyku).

niedziela, 11 marca 2012

Historycznym szlakiem zamków krzyżackich

Historia Zakonu Krzyżackiego, który opanował ziemie naszego kraju w XIV wieku, do dzisiaj budzi wiele emocji, a rokrocznie we wsi Grunwald, inscenizowana jest walka, w której polskie wojska pod dowództwem Władysława Jagiełły pobiły armię zakonu. O potędze Krzyżaków świadczy ogromna liczba zamków, jaka zachowała się w Polsce do dnia dzisiejszego – jest ich kilkadziesiąt i znajdują się na specjalnym szlaku, którego podążenie jest wielką dawką historycznej wiedzy, a także turystycznych atrakcji. Do których zamków warto się udać i czy zwiedzenie wszystkich jest konieczne?

Najbardziej znanym zamkiem krzyżackim jest ten w Malborku, zbudowany pod koniec XIII wieku. Zarówno przez ekspertów tego rodzaju budownictwa, jak i turystów, uznawany jest regularnie za najpiękniejszy i najpotężniejszy zamek jaki znajduje się na terenie naszego kraju. Nie ma w tym nic dziwnego – jego łączna kubatura (objętość) to 250 000 metrów sześciennych i jest on jedną z największych gotyckich budowli na świecie. Miasto swojego czasu było stolicą zakonu i stacjonował tutaj sam mistrz, co jest niezbitym dowodem na ogromne znaczenie zamku.

Samą podróż szlakiem zamków krzyżackich warto rozpocząć od Torunia, gdzie powstał najprawdopodobniej pierwszy tego typu. Jego ruiny częściowo odremontowano i dzisiaj turyści mogą podziwiać m.in. zamek główny, mury fosy, fosę, a także szczątki dwóch bram. Budynek również robi ogromne wrażenie, podobnie jak budowla znajdująca się w kolejnym miejscu na szlaku – Zamek Bierzgłowski. Podążając dalej zobaczymy zamki w Nowym Jasieńcu i Świeciu, a na szczególną uwagę zasługuje świetnie zachowany zespół urbanistyczny w Chełmnie. Kolejna potężna fortyfikacja warta uwagi, to Papowo Biskupie, który zachował się tylko w części, ale ruina wciąż robi wrażenie ze względu na swoje rozmiary.

Jedną z najchętniej odwiedzanych przez turystów historyczną budowlą jest zamek krzyżacki w Golubiu-Dobrzyniu. To właśnie tutaj odbywa się coroczny turniej rycerski, a fortyfikacja jest znana z tego, że dwukrotnie oparła się atakom wojsk Władysława Łokietka. Kolejna część szlaku to bardzo ładne obiekty w Brodnicy, Radzyniu Chełmińskim, Nowem oraz wieża w Rogóźnie. Większość zamków na terenie naszego kraju znajduje się w województwie kujawsko-pomorskim i choć tylko część zachowała się na tyle, by móc robić wrażenie na turystach, z pewnością warto podążyć opisywanym szlakiem. Dla fanów turystyki historycznej kilka dni takiej podróży i noclegi w okolicznych hotelach, powinny być idealnym pomysłem na urlop. Wiedza oraz ogrom wrażeń są tego warte.

piątek, 9 marca 2012

Po odrobinę ekstremy w tatrzańskich jaskiniach

Osoby, które uwielbiają aktywną turystykę mają różnorodne potrzeby, które dla „normalnych zjadaczy chleba” mogą być na pierwszy rzut oka dziwne. Weźmy np. jaskinie, w których z pozoru nie ma nic ciekawego. Ot trochę skał, ciemność, klaustrofobiczne wnętrza… Cóż może być w zwiedzaniu takich miejsc ciekawego? Zdecydowaną odpowiedź dają nam jaskinie tatrzańskie, których różnorodność i piękno sprawia, że warto zwiedzić co najmniej kilka z nich. I tak, jaskinie w istocie mogą być niezwykle efektowne i budzić zachwyt, a w Tatrach jest ich co najmniej kilkadziesiąt…

Dodatkową atrakcją są liczne legendy i opowieści górali z nimi związane. Podobno w niektórych ukryte są skarby pozostawione przez zbójników, jak np. w Smoczej Jamie, gdzie podobno skarbu miał niegdyś pilnować smok. Jest to jedna z najpopularniejszych jaskiń, znajdująca się w Dolinie Kościeliska, a konkretniej w Wąwozie Kraków. Każdy turysta uświadczy tutaj ciemność, toteż wskazane jest podróżowanie z latarką. Kręte korytarze i efektowny wygląd sprawiają, że cieszy się dużą popularnością wśród turystów. Podobnie jak Jaskinia Zimna, również znajdująca się w Dolinie Kościeliska. Jest to właściwie prosty korytarz, gdzie efektownie prezentują się szczególnie szczątku stalagmitów i stalaktytów.

Jednak najbardziej zachęcająca do odwiedzenia zdaje się być Jaskinia Mylna, której nazwa wcale nie jest przypadkowa. Znajduje się w niej wiele wąskich i krętych korytarze, a podczas zwiedzania trzeba się nieraz przeciskać i czołgać. Trudna do pokonania, ale dająca niezwykłe przeżycia jaskinia jest jedyną, w której zdarzył się śmiertelny wypadek. Nie ma jednak obaw – z przewodnikiem nic nikomu nie może się stać. Tuż obok niej znajduje się jaskinia Obłazowa, w której zawalisko uniemożliwia wgłębienie się w najdalsze jej korytarze.

Warto powiedzieć również o najdłuższych jaskiniach w Tatrach, w których rodziło się polskie taternictwo – są nimi Wielka Śnieżna oraz Śnieżna Studnia. Niezwykle głębokie i długie są także Bańdzioch Kominiarski, Wysoka – Za Siedmiu Progami oraz Mała w Mułowej. Część z nich wciąż stanowi wielkie wyzwanie dla grotołazów, bowiem nie wszystkie są dokładnie wyeksplorowane. Według wielu najciekawszą jaskinią Tatr jest jednak ta, znajdująca się po ich słowackiej stronie, a mianowicie Jaskinia Bielska. Można zaobserwować tutaj efektowne wodospady naciekowe, jeziorka czy stalagmity. Warto pokusić się o nocleg i odwiedzić w kilka dni wszystkie – wielka satysfakcja i ogrom wrażeń, gwarantowane!

środa, 7 marca 2012

Ekstremalny wypoczynek – Hydrospeed

Ekstremalne formy wypoczynku zdobywają w Polsce z roku na rok coraz większą liczbę zwolenników. Amatorzy różnorodnych turystycznych i sportowych szaleństw, starają się brać z życia całymi garściami, dzięki czemu powstają zupełnie nowe formy sportów ekstremalnych. Jednym z nich jest Hydrospeed - prawdziwie wodne szaleństwo, które uprawiane jest na górskich rzekach. Jest to „zabawa”, w której należy posiadać odpowiedni sprzęt, a także umiejętności, bowiem niebezpieczeństwa czają się na każdym kroku…

Motywem przewodnim jest tutaj spływ rwącą, górską rzeką na specjalnie do tego przeznaczonej desce. Wyobraźcie sobie niezwykle wysoki poziom adrenaliny we krwi, kiedy spływacie z dużą prędkością i musicie nie tylko walczyć z wodą, nad którą nie macie żadnej kontroli, ale również musicie omijać różnorodne przeszkody na trasie, z którymi kontakt może być tragiczny w skutkach. Wszyscy fani tej dyscypliny są zachwyceni i jeżeli tylko lubicie tego typu szaleństwa, z pewnością warto pójść na całość! Tylko co jest potrzebne i jakie cechy są wymagane, aby hydrospeed był dla nas przyjemnością?

Jeżeli chodzi o wyposażenie, całkowicie niezbędna jest oczywiście deska, która ma podobne właściwości do boi – utrzymuje się na powierzchni wody i posiada wyporność, dzięki której ciało człowieka może dryfować na niej po wodzie. Ma ona zazwyczaj metr długości, a także ponad pół metra szerokości. Fan ekstremalnych doświadczeń trzyma się jej dzięki dwóm uchwytom, których absolutnie nie można puszczać. Oczywiście deska ta nie chroni całego ciała, a na obrażenia szczególnie narażone są nogi, na które należy założyć płetwy lub specjalnie przeznaczone do tego sportu buty. Dzięki temu minimalizujemy możliwość obrażeń, ale i tak konieczne jest omijanie wszelkich przeszkód, a w szczególności skał znajdujących się pod wodą.

Oprócz deski, należy posiadać również specjalny kombinezon z pianki (służy do ochrony i utrzymywania temperatury), a także kask, rękawiczki i kapok. Oprócz tego specyficznego ekwipunku, konieczne jest również posiadanie kilku umiejętności oraz cech, bez których uprawianie tego sportu ekstremalnego będzie niemożliwe. Mowa tutaj przede wszystkim o kondycji – sterowanie deską na rwącej rzece jest bardzo trudne i wymaga sporego wysiłku, a osoby, które nie są wyćwiczone, z pewnością szybko stracą siły. Konieczna jest umiejętność dobrego pływania, a także odwaga – bez pewności siebie każda tego rodzaju inicjatywa może źle się skończyć. Jeżeli jesteście niedoświadczeni, koniecznie zabierzcie ze sobą instruktora, który nie tylko powie wam co robić, ale przede wszystkim ochroni was przed niebezpieczeństwami, jakie czają się na wodzie.

Niestety, chociaż hydrospeed dotarł do naszego kraju, jego popularność jest nikła. W naszym kraju znajduje się tylko jedna trasa, ale za to w bardzo ciekawym miejscu – Sromowcach Niżnych, gdzie okolica naprawdę potrafi nacieszyć oczy. Możecie również rozejrzeć się za sztucznymi torami, bowiem takie w Polsce funkcjonują, choć oczywiście nie dają aż tak wielkiej frajdy, jak spływ naturalnym potokiem.

poniedziałek, 5 marca 2012

Turystyka historyczna - Gród w Byczynie



Czasy średniowieczne są z pewnością dla wielu z nas fascynujące, a wszystko przez to, że owiane są nutką tajemnicy i życie ludzi toczyło się wtedy w zupełnie inny sposób. Czy zaskoczeniem dla was będzie fakt, że powrót do tych czasów wcale nie musi być niemożliwy? Wystarczy odwiedzić Byczynę – miasto w województwie opolskim, a konkretniej sąsiadującą z nim wieś Biskupice. To niezwykłe miejsce, w którym powstał rycerski gród, cieszący fanów turystyki klimatem średniowiecznych czasów…

Przełomowym rokiem dla tego miejsca był 2003, kiedy to po średniowiecznym jarmarku postanowiono stworzyć nieco bardziej rozbudowaną inicjatywę. W końcu udało się otrzymać dofinansowanie i powstał jedyny w swoim rodzaju gród rycerski, będący wielką atrakcją dla fanów aktywnej turystyki oraz miejscem spotkań dzisiejszych rycerzy. Potężna drewniana budowla jest niewątpliwie ewenementem w skali światowej – gród powstał na wyspie, otoczony jest naturalną fosą i zajmuje w sumie powierzchnię 2 tysięcy mkw. Podróż tam to możliwość wypoczynku w zupełnie inny sposób niż zwykle – bez zgiełku samochodów i fabryk, a z drewnianymi konstrukcjami i rycerzami.

Jakie atrakcje zaoferuje nam gród w Byczynie? Przede wszystkim potężną warownię, która pomieści 350 osób. Znajdują się tutaj karczma ze staropolskimi daniami (m.in. miód pitny, kasza ze skwarkami, ryba po staropolsku, dziczyzna czy bigos), zbrojownia, kuźnia, przymierzalnia strojów rodem ze średniowiecza, zagrody ze zwierzętami, tor łuczniczy, narzędzia tortur, a także sklep z pamiątkami. Jednym słowem – to prawdziwe centrum tego wspaniałego miejsca. Dodatkowo turystom oferuje się tutaj nocleg, w postaci pokojów stylizowanych na średniowieczne. Gród jest miejscem, w którym organizuje się międzynarodowe turnieje rycerskie oraz festyny, w których każdy może wziąć udział. Są one huczne, ciekawe i pamięta się je bardzo długo.

Rycerskie miasto to nie tylko wspaniałe widoki i rycerskie atrybuty, ale również oferta edukacyjna, zarówno dla młodszych, jak i starszych zwiedzających. Można wziąć udział w warsztatach, wykładach, a nawet zimowiskach i kilkudniowych wycieczkach. Dzięki tego rodzaju przedsięwzięciom można nauczyć się posługiwania bronią białą, pisania gęsim piórem czy jazdy konno. Kolejnym plusem jest możliwość zorganizowania tutaj wesela, imprezy czy firmowego szkolenia i to przez okrągły rok – gród jest czynny i do dyspozycji turystów przez okrągły rok.
zdjęcie: grod.pl

sobota, 3 marca 2012

Piramida w Rapie


Nasz kraj pełen jest niezwykłych budowli, które warto zobaczyć na własne oczy, bowiem zdjęcia nie oddają ich magii i niecodzienności. Jednym z takich obiektów jest grobowiec pruskiego rodu von Fahrenheid, znany szerzej jako Piramida w Rapie. Rapa jest mazurską wsią, leżącą 1,5 km od granicy z Rosją. Piramida jest nie tylko ciekawym dziełem architektonicznym, ale najbardziej niesamowite jest to, co znajduje się w środku, a także liczne legendy i zjawiska, przypisywane temu budynkowi…

Piramida w Rapie powstała w 1811 roku i pochowano w niej ród Fahrenheidów, który był w tamtych czasach właścicielem wsi. Baron Friedrich był zafascynowany samym Egiptem oraz właściwościami piramid, więc polecił stworzenie podobnej budowy, w której panowałyby doskonałe warunki do mumifikacji ciał. Po śmierci wszystkich członków rodu i przejęciu wsi przez innych właścicieli, piramida została zapomniana, a „przypomnieli” sobie o niej rosyjscy żołnierze, którzy zarówno podczas I, jak i II wojny światowej, zdewastowali jej wnętrze, bezczeszcząc ciała. Na szczęście pod koniec XX wieku postanowiono przywrócić świetność grobowcowi, porządkując wnętrze, a także zamurowując drzwi i wstawiając kraty w oknach. Dzisiaj wnętrze piramidy można podziwiać tylko przez nie.

Sama piramida jest bardzo efektowna – ma wysokość 16 metrów, a jej podstawa to kwadrat o powierzchni 10 metrów, co robi wrażenie. Warto przytoczyć kilka tych wspomnianych legend, które dodają kolorytu temu miejscu. Pierwsza z nich mówi o tym, że powracający z podróży baron Fahrenheid, zastał cała swoją rodzinę martwą, na skutek zatrucia grzybami i właśnie to było powodem zbudowania grobowca. Druga opowieść jest nieco nowsza i tyczy się braku głów pochowanych. Miało mieć to związek z zarazą, jaka zabijała bydło i która miała pochodzić od ciał zmarłych w grobowcu. Mieszkańcy wzięli więc sprawy w swoje ręce i pozbawili „demonów” głów. To ciekawe miejsce przyciąga turystów z całego kraju również z innego powodu – podobno piramida stoi w miejscu wyjątkowo silnej emanacji energii Ziemi i kosmosu, a kształt piramidy dodatkowo wzmacnia tę siłę…

Jest to miejsce tajemnicze i piękne, które wciąż budzi wiele emocji. Wizyta tam nie powinna być dla nikogo z was rozczarowaniem – warto pomyśleć o znalezieniu noclegu w okolicy, bowiem tereny są ładne i wypoczynek tutaj to prawdziwa gratka dla fanów tego rodzaju turystyki.
zdjęcie : Mzopw

czwartek, 1 marca 2012

Trasa Turystyczna Bunkier w Konewce

Budynki związane z drugą wojną światową są dzisiaj wspaniałymi obiektami zabytkowymi, które cieszą się wielką popularnością nie tylko wśród pasjonatów działań militarnych. Konewka to niewielka wieś w województwie łódzkim, położona kilkadziesiąt kilometrów od Łodzi, w której lasach znajduje się kompleks schronów kolejowych, wybudowanych w 1940 roku przez Niemców. Miał być to podwójny bunkier (drugi znajduje się w Jeleniu umiejscowionym 7 kilometrów od Spały), służący nazistom do ochrony pociągów przed lotniczymi atakami aliantów. Dzisiaj dostępny jest do zwiedzania i każdy z was, kto tylko lubi tego rodzaju budowle, musi się tam wybrać i poczuć specyficzny klimat bunkra.

Główny bunkier znajdujący się w Konewce ma długość 380 metrów, szerokość 15 metrów oraz wysokość 9 metrów. Pomiędzy znajdującymi się tam peronami umiejscowione zostały tory kolejowe, a obok tego schronu zbudowano w latach 40-tych XX wieku techniczny bunkier, w którym znajdują się m.in. kotłownia i wentylacja. Całe zabudowanie łączą trzy podziemne tunele, a w czasie wojny znajdowały się w tym miejscu również atrapy drzew, które umożliwiały skuteczne maskowanie obiektu przez aliantami. Jak potwierdza historia, bunkry nie zostały jednak wykorzystane w pierwotnych celach i remontowano w nich podzespoły silników, a także, jak głosi niepotwierdzona plotka, produkowano tajne bronie.

Jak więc widać, historia zachęca do odwiedzenia tego miejsca. Zwiedzanie odbywa się w trzech głównych częściach obiektu: bunkrze kolejowym, technicznym i podziemnych kanałach. Jednak to nie wszystkie atrakcje, bowiem na miejscu stworzono ekspozycję militariów oraz różnego rodzaju wystawy, mające na celu przybliżyć historię tego ciekawego miejsca, wojny oraz różnych maszyn i innych sprzętów wojennych. Bunkier odwiedzać możecie od kwietnia do grudnia, a bilety to kwestia kilku złotych (dokładnie 7 zł normalny i 4 zł ulgowy). Dodatkowo za 25 złotych można wynająć przewodnika, a zwiedzanie uatrakcyjniają takie dodatki jak oświetlenie bunkra, bezpłatny parking, mini strzelnica oraz militarne pokazy. Zwiedzający mają także możliwość jeżdżenia motorem i samochodem wokół schronu i nawiązania łączności za pośrednictwem telefonów wojskowych.

Oczywiście każdy fan aktywnej turystyki znajdzie w pobliżu restaurację oraz noclegi. Oferta gastronomiczna znajduje się w pobliskiej Spale, podobnie jak i możliwość wypoczynku – do dyspozycji gości są dwa hotele, rezydencja, ośrodek wypoczynkowy oraz pokoje gościnne. Wyjazd w to urocze i bogate historycznie miejsce na kilka dni to doskonały pomysł. Połączenie aktywnej turystyki zabytkowo-historycznej i wypoczynek w zacisznych, leśnych okolicach, sprawi każdemu z was masę przyjemności.